25 sty 2015

tak blisko a tak daleko ...

  Przez ostatnie dni mogłam nieco pomóc na mieszkaniu. Układałam panele podłogowe, malowałam, fugowałam. Dziś już odpuściłam. Co jak co ale czasem należy odpocząć. Ostatnie tygodnie były dla mnie trudne. pięć dni w pracy i dwa dni na budowie skończyło się tak że codziennie ledwo żywa pojawiałam się w pracy. O ile udało mi się w ogóle wstać. 

  Tak już przywykłam do obecnego stanu mieszkania że zapomniałam jaką drogę pokonaliśmy. Wspominaliśmy niedawno z Puzzlem jak to było... te tapety i przejścia między pokojami w kształcie łuków. Wszystko kompletnie nie w naszym guście.

1. Przedpokój. 
Zdjęcie po przesunięciu drzwi wejściowych i zdemolowaniu trzech ścian, łuków w futrynie i zerwaniu boazerii. 


2. Salon. 
Pierwotnie dwa pokoje. Jeden bardzo mały kwadracik a drugi prostokątna sypialnia.
Puzzel /zupełnie sam/ zburzył łącznie 4 ściany, zerwał wszystkie sufity i wyniósł 12 ton gruzu.



3. Kuchnia.
Co tu dużo mówić. Wszystko widać. Z podłogą chyba było najtrudniej. Pomieszczenie było położone znacznie wyżej niż pozostała część mieszkania a że umiejscowiona jest centralnie i gdzie by nie iść to przez kuchnię, należało wybrać dosłownie wszystko aby zrównać to z pozostałymi pomieszczeniami.


4.1    Łańcuch na którym wisieć będzie krzesło brazylijskie. Właściwie to już wisi. Nikt nie wierzył że kupię dobrze a tu proszę ... zadowoleni.

4.2, 5, 6    Widoki zza okna. 



  Wspomnę jeszcze na temat konkursu.
Tak więc, wszystkie firmy do których zwróciłam się o pomoc z organizacją nagrody, nawet nie odpisały. Cała ta ciężka praca związana z blogiem jest jeszcze za mała. Widać mają mnie w nosie. Nie jestem tak chytra i nie chciałam od nich nic za darmo. Pisałam o rabacie na produkt oraz o tym aby oni sami zasugerowali czy i jak mogli by pomóc.  
Bez obaw, spokojnie możecie wziąć udział. Po prostu kupię coś fajnego za swoje. 
Zostało już niewiele czasu !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz