16 sty 2015

invisible

  Tworząc tego bloga chciałam aby był on trochę jak opowiadanie fajnej przygody. 
Chciałam uchwycić ten moment kiedy to wreszcie opuszczam dom rodzinny i idę na swoje z podniesioną głową i wypiętą piersią. 
Chciałam ...
Chciałam też by każda najdrobniejsza rzecz była dobrze przemyślana, żeby wszystko mi się podobało. 
Chciałam wszystko załatwić w przyśpieszonym tempie a najlepiej kończąc remont z ciążowym brzuszkiem.
Od czasu kiedy otrzymaliśmy klucze zdążylibyśmy spłodzić co najmniej trójkę dzieci... taka dygresja.

  Mówią że w życiu nie zawsze świeci słońce, przychodzą czasem też pochmurne dni. Więc ja się pytam... czy ktoś nie pomylił się w moim przypadku? Czy nie wiedział że to nie działa na odwrót?
Bardzo chciałam zachować mega tajemniczość i to nie dlatego że cenię sobie ponad wszystko prywatność i anonimowość. Nie. To etap początkowy. Mam portal społecznościowy który może mnie powiązać z blogiem a póki co chcę uniknąć pytań bliskich i rodziny "jak wam idzie" "kiedy się przeprowadzacie" ? bo  N I E   I D Z I E   N A M   D O   C H O L E R Y !

  Nie chciałam umieszczać tak negatywnych wpisów jak dzisiejszy, miało być sielankowo a kipię od złych emocji. Dziś żegnając Puzzla poczułam że chcę się wygadać... wręcz wykrzyczeć, opublikować i wylogować. Najchętniej wylogować się z życia. 

  Jestem ze Śląska i całe te zamieszanie z zamknięciem kopalń ma ogromny wpływ na życie w rodzinnym domu. Niedługo zostanę jedyną osobą pracującą wśród naszej trójki. W dodatku razem z Puzzlem poszliśmy na chory układ który uzależnił go od rodziców w stu procentach, a co za tym idzie uzależnił też mnie. Pokrótce - pakuję kupę ciężko zarobionych pieniędzy w coś co nigdy nie będzie moje i w zamian za to dostaję pstryczka w nos (delikatnie mówiąc).

  Lubię niezależność. Nie mam jej. Sama nie potrafię rozwikłać zagadek mego umysłu. Zadaję sobie pytanie, dlaczego każdy wolny dzień poświęcam na remontowanie tego cholernego mieszkania skoro tak je znienawidziłam?  Tak bardzo mam ochotę wziąć swoje rzeczy, te pudła talerzy ... zniszczyć wszystko co tam zrobiłam, odwrócić się na pięcie i powiedzieć "mam to wszystko w dupie" 
Zostawiłabym z tym wszystkim Puzzla a tego nie chcę. Szkoda mi jedynie tych siedmiu lat spędzonych razem jakby zawieszeni w próżni. Wysprzedawania aut, motocykli i każdej mej premii którą mogłam przeznaczyć na przyjemności ... teraz wszystkie nasze wyrzeczenia są pomijane. zupełnie bez znaczenia. 
Mam wrażenie że cały mój świat się rozsypuje. 
Zbiednieliśmy pod każdym względem. co dzień jesteśmy ubożsi nawet o przyjaciół a tych właśnie poznaje się w biedzie. 
Zostaliśmy sami, jeden dla drugiego wsparciem. Marnym bo marnym ale zawsze jakimś...

  Dla tych którzy nie korzystają z insta. Mały zbiór ostatnich fotek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz