24 paź 2015

Słowa nie wypowiedziane

5:50 śpiewa z telefonu Nicole Scherzinger - Your Love swoje tuuu tututuuuu i mnie już krew zalewa.


-Już dawno powinnam zmienić ten dzwonek budzika!-


Zaczynam w głowie nie cenzuralną wiązankę, kończę już głośnym ku… ja pier… i przysypiam na chwilę. Budzę się po 5 minutach a przynajmniej tak mi się wydaje. Mija 30 min i już mało mi przeszkadza że jest zimno i że pół godziny temu nie miałam zamiaru wyjść z łóżka, teraz z niego wylatuję jak poparzona.


Szybkie mycie włosów.





-czizas jak ja nie cierpię pryszniców. znów mam pół łazienki zalanej i do tego ten szampon, nie już nigdy go nie kupię, jak ja teraz ułożę te włosy …?

Wysuszone wcale nie są lepsze,  czy choć raz mogłyby się nie kręcić?-



Do auta wsiadam jak zwykle za późno. Proszę, niech choć raz nie będzie korków.

Wpadam do pracy za pięć, znów założyłam koszulkę na drugą stronę na szczęście nikt nie zauważył ---Co ja sobie myślałam ubierając bluzę z kapturem i do tego błyszczące botki?  Nie ważne, przebieraj się babo i leć do stanowiska bo zaraz będzie mail od szefa że spóźniłaś się minutę.-


Trzydziestu klientów w osiem godzin a w śród nich jedna taka starowinka. Nie mam humoru słuchać jak to jej wszystko nie pasuje, że za drogo, że nie tak … 

-a coś Ty myślała że ja w Caritas pracuję ? sama mam dość tej firmy!-

Uśmiecham się pobłażliwie że niby jestem wyrozumiała. Babcia próbuje wymusić na mnie wizytę serwisanta a przecież wiem że nie mogę, będzie pogadanka że co ja znów umówiłam. Na co ona że kiedyś nie potrzebowała, kiedyś był mąż i to robił ale zmarł i została z tym sama. „ Zobaczy Pani jak to ciężko jak Pani zostanie sama”

-Do diabła! Przecież ja jestem sama! I stałam się nią z dnia na dzień!  I jak chcę coś zrobić to próbuję aż do skutku.-

Za pięć minut mam kończyć pracę. Podchodzi koleś, lat około trzydziestu.

Faktury nie dostał.

-Spoko, rozmowy na max 10min.-

Po 40 minutach z dupy konwersacji mówi mi że przez taki błahy błąd firmy stracił 40 minut z życia które mógłby poświęcić rodzinie.

-Halo!? A moje życie to co? Jego czas jest cenniejszy niż mój?-

Niestety na głos powiedziałam chamskim tonem że ta rozmowa nie wymagała 40 minut.

-O nie, czy ja naprawdę to powiedziałam?  Nawet nie patrzę w stronę kierownika, na pewno to słyszał. Znów będzie przesrane.-

Kiedyś ktoś w biurze powiedział że jeśli każdemu z nas daliby pistolet i pozwolili go użyć to przy moim biurku byłoby najwięcej krwi.

Idę na zaplecze, już nie zdążę na umówione spotkanie.  Pobeczałam się z nerwów. Przyszedł kierownik.

-O nie… jeszcze tylko brakowało mi pogadanki i reprymendy słownej.-

- Zdążysz jeszcze? Nie przejmuj się, to idiota. Niech napisze reklamację to mu odpiszę.

Nie wierzę własnym uszom.

Spóźniłam się na spotkanie ale ona też.

- Wiesz… jak ja się dziś wkurzyłam! Ale tak bardzo …!  i opowiada...

A ja się zastanawiam -Czy moje problemy naprawdę są takie wielkie?  Ona codziennie ogarnia dwójkę dzieci, męża i mega popularnego bloga.  Czy mam prawo narzekać że się nie wyspałam? Niee , lepiej milczeć.-


Sms od mamy : tęsknię za Tobą, kiedy przyjedziesz?

-Nie było mnie dwa tygodnie. Jak ten czas szybko leci.-

- Mamo, nie wiem. Jestem tak cholernie zmęczona że nie widzę nic poza domem. Też tęsknie.



Codziennie męczy mnie myśl, a co jeśli jej zabraknie? Co jeśli nie wykorzystamy na maxa czasu który nam został. Dopiero teraz gdy jesteśmy osobno zdałam sobie sprawę że może jej kiedyś zabraknąć nie wiem jak sobie z tym poradzę. Pewnie nie.

Wracam do domu, sprzątam, wyrzucam mięso które miałam zjeść dwa dni temu. Nie jem. Nie mam czasu i chęci. Mimo to tyję J

Wypijam lampkę wina i przegryzam paluszkami.


Czas spać. Jutro wstaje nowy dzień i mam zrobić jesienną sesję przyjaciołom. Nie czuję się na siłach ale zrobię wszystko co w mojej mocy. Ciążowa sesja wyszła fajnie. Miejmy nadzieję że nie zawiodę. Trzymajcie za mnie kciuki. 









3 paź 2015

umiejętności nabyte

  Człowiek całe życie się uczy. Ja zawsze miałam do szkoły pod górkę, były ciekawsze rzeczy do roboty. Na swoją lekcję "życia na swoim" też przyszłam jak zwykle spóźniona i nie przygotowana. Teraz nadrabiam zaległości. W tym egzaminie życia w swojej dwuosobowej rodzinie przyszło mi stawić czoła w samotności. Taki pstryczek w nos od losu.
Od kiedy sięgam pamięcią mój tata zajmował się remontami w domu. Niesamowicie się irytował samym pomysłem na zmiany. Po mamie jestem estetą. Mama cały czas coś zmienia w domu tak by wnętrze było miłe dla oka. 
Jako małe dziecko zawsze fascynowały mnie remonty i skręcanie mebli a przy okazji zawsze czułam że zrobię to lepiej od taty. Cierpliwość i pedantyzm to idealne cechy.
Tak więc nie wyobrażacie sobie mojej radości gdy okazało się że tata Puzzla zwany MacGyver-em prowadzi stolarnię. Wtedy też przekonałam się że istnieją na świecie ludzie tak pedantyczni że nawet w mojej głowie się to nie mieści.
Miesiąc temu wyjechał Puzzel. W dzień przed wyjazdem przywieźliśmy większość moich rzeczy z domu rodziców. Poustawialiśmy byle jak, byle bym mogła jakoś żyć. 
Rażą mnie w oczy te braki i wystrój całkowicie odległy od tego jaki zaplanowałam ale żyję i mam się dobrze. 
Najbardziej odbiegającym od mojej wizji pomieszczeniem jest salon. Stół miał być drewniany a jest szklany który z resztą był biurkiem ale wycięłam kątówką to co było niepotrzebne i jest stół. Złączone dwa stoliki z Ikei robią za szafkę RTV, dwie walizki z paletą jako stolik kawowy a mega niewygodna kanapa za szary ogromy narożnik. 
Jakoś człowiek sobie radzi bo radzić sobie musi. A jak już pisałam, nie lubię nikogo o nic prosić to i sama sobie zamontowałam klamkę do szklanych drzwi a była to już technologia kosmiczna. Za hydraulika też się najęłam samej sobie bo jak mam czekać aż ktoś pomoże to sama sobie spinkami do włosów odpływ podniosę.