Człowiek całe życie się uczy. Ja zawsze miałam do szkoły pod górkę, były ciekawsze rzeczy do roboty. Na swoją lekcję "życia na swoim" też przyszłam jak zwykle spóźniona i nie przygotowana. Teraz nadrabiam zaległości. W tym egzaminie życia w swojej dwuosobowej rodzinie przyszło mi stawić czoła w samotności. Taki pstryczek w nos od losu.
Od kiedy sięgam pamięcią mój tata zajmował się remontami w domu. Niesamowicie się irytował samym pomysłem na zmiany. Po mamie jestem estetą. Mama cały czas coś zmienia w domu tak by wnętrze było miłe dla oka.
Jako małe dziecko zawsze fascynowały mnie remonty i skręcanie mebli a przy okazji zawsze czułam że zrobię to lepiej od taty. Cierpliwość i pedantyzm to idealne cechy.
Tak więc nie wyobrażacie sobie mojej radości gdy okazało się że tata Puzzla zwany MacGyver-em prowadzi stolarnię. Wtedy też przekonałam się że istnieją na świecie ludzie tak pedantyczni że nawet w mojej głowie się to nie mieści.
Miesiąc temu wyjechał Puzzel. W dzień przed wyjazdem przywieźliśmy większość moich rzeczy z domu rodziców. Poustawialiśmy byle jak, byle bym mogła jakoś żyć.
Rażą mnie w oczy te braki i wystrój całkowicie odległy od tego jaki zaplanowałam ale żyję i mam się dobrze.
Najbardziej odbiegającym od mojej wizji pomieszczeniem jest salon. Stół miał być drewniany a jest szklany który z resztą był biurkiem ale wycięłam kątówką to co było niepotrzebne i jest stół. Złączone dwa stoliki z Ikei robią za szafkę RTV, dwie walizki z paletą jako stolik kawowy a mega niewygodna kanapa za szary ogromy narożnik.
Jakoś człowiek sobie radzi bo radzić sobie musi. A jak już pisałam, nie lubię nikogo o nic prosić to i sama sobie zamontowałam klamkę do szklanych drzwi a była to już technologia kosmiczna. Za hydraulika też się najęłam samej sobie bo jak mam czekać aż ktoś pomoże to sama sobie spinkami do włosów odpływ podniosę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz