9 mar 2016

Wyobraź sobie

Witam po długiej nieobecności.

  Cały czas postanawiam sobie że muszę się poprawić z regularnością postów no ale się nie da. No nie da się i koniec. Przynajmniej na razie.

  Pomyśl, zastanów się, wyobraź sobie że całą energię  wykorzystujesz na remont swojego wymarzonego gniazdka, poświęcasz wszystko by osiągnąć swój cel. Macie to, po czym siadacie ze swoim wybrankiem życia, współtwórcą tegoż oto miejsca i zadajecie sobie jedno proste pytanie „co jest w życiu ważne?” Nie, nie. To nie ten film. Zadajecie sobie pytanie „ co dalej?” nie macie nic poza tym mieszkaniem. Wysprzedaliście cały „majątek” zaniedbaliście rodzinę, przyjaciół. Zostaliście Wy i te perfekcyjnie wytynkowane ściany pustego domu.
Postanowione. Macie podwójne obywatelstwo. Mieliście już jechać siedem lat temu. Nie wykorzystaliście sytuacji kiedy było łatwiej, nie było miliona Syryjczyków.
Sytuacja w Polsce bardzo się zmienia. Obejmuje władzę szalony człowiek. Dzieją się rzeczy niemożliwe. Ty pracujesz w biurze – wyjaśnijmy sobie to- nie zarabiasz kokosów, rozmawiasz dziennie z trzydziestoma ludźmi którzy zaraz doprowadzą Cię do załamania nerwowego.
Puzzel pracuje u Ojca w firmie. Nikt w tych czasach nie kupuje mebli na wymiar, niewiele ludzi potrzebuje porządnych mebli na lata, przecież taniej kupić w sieciówce. Nie ma co się dziwić, przecież też nie zarabiają kokosów. A szkoda i żal. Pomysłowość i doświadczenie Puzzla seniora jest przeogromne.

  Puzzel jedzie pierwszy. Ma pracę. Nocuje u przyjaciół.  Namawiają i mnie. Wiesz… taki związek na odległość nie ma zupełnie sensu.
Trzy miesiące żyłam sama w nowym miejscu.  Przykro mi się przyznać tak oficjalnie na blogu ale z tych trzech miesięcy pamiętam jedynie czerwone wino. Cierpiałam na bezsenność,  tęskniłam i zamartwiałam się. Czerwone wino pomogło wyłączyć się i zasnąć. Nie pomagało jednak w skupieniu się w czasie pracy – pogniewałam się na tego kumpla i do dziś nie rozmawiamy.
  
  Pamiętam, był 15 listopad. Puzzel zadzwonił złożyć mi życzenia urodzinowe. Powiedział że mam złożyć wypowiedzenie w pracy i się pakować. Zabiera mnie ze sobą bo dłużej już nie wytrzyma.
Ile razy chciałam to zrobić.  Ile razy chciałam rzucić kierownikowi wypowiedzeniem. Dziś tego nie zliczę. Pożegnałam się ze wszystkimi z pracy, płakałam jak jakaś głupia. Ten moment uświadomił mi jak wielu dobrych ludzi było przy mnie przez te pięć lat.

Spakowałam walizkę, nie szło jej domknąć do końca. W połowie drogi zepsuł nam się samochód. Spędziliśmy na parkingu 4h. 
Od początku ten kraj nas ewidentnie nie chciał przyjąć.

Mieszkamy na dwóch pokojach. Ja, Puzzel i dwoje przyjaciół + pies + kot + rybki.
Nie jest to tajemnicą, w Niemczech dostaje się zasiłek (pod warunkiem że się chodzi do szkoły), jest to kwota 404€ i 380€ na mieszkanie. Nie przeliczajcie tego na złotówki. Tutaj koszyk jedzenia kosztuje 100€, za 400zł kupiłabym takie trzy.

No dobra, dostajesz kasę na mieszkanie. Państwo a właściwie Ciocia Merkel zapłaci Ci za wszystko. ALE TU NIE MA MIESZKAŃ ! Niebywałe ale po kilku minutach od opublikowania ogłoszenia w internecie oferta jest już nie aktualna. Jeśli dobrze trafisz to możesz iść pooglądać mieszkanie ze spółdzielni, jeśli Ci się uda to nie będzie z tobą oglądało go 15 innych osób.
Od prywatnego wynajmę! Pomogę coś przy domu, odśnieżę kiedy będzie trzeba.
 Psssyt
 graniczy to z cudem!
Znalezienie mieszkania jest w tym momencie numerem jeden. Cioteczka Merkel daje również kasę na urządzenie się. Nie jest to duża kwota ale z pewnością ułatwia start i z pewnością będę tu bywała częściej.


Więc do następnego wpisu!