1 lis 2018

Plastik noł fantastik czyli zero waste.



Plastik nie zawsze kojarzy nam się z chińszczyzną i tandetą ale również z produktem łatwo dostępnym, tanim i wielokrotnego użytku. Lżejszy od szkła a bardzo wytrzymały.  Dopóki plastik w waszych domach to doniczka, drukarka, telewizor i wszystko inne z czego będziecie korzystać przez wiele lat to w sumie nie ma aż tak wielkiego problemu. Problem pojawia się w produktach codziennego użytku które lądują do naszego kosza na śmieci. 
Jeśli nie jesteś eko, bio, vege itp. i w nosie masz co stanie się z lasami, wodami i środowiskiem to przynajmniej pomyśl o tym jaki wpływ ma to na Twoje zdrowie. Na początek warto przyswoić sobie wiedzę że plastik plastikowi nie równy. W mojej pracy jest absolutny zakaz korzystania ze szklanych butelek. Jest to niebezpieczne. W razie rozbicia kawałki szkła mogą dostać się do produktów spożywczych które trafiają  do klienta. Warto więc poświęcić chwilę i wybrać odpowiednią plastikową butelkę jeśli tylko taka jest możliwa. 
Na każdej plastikowej butelce, zwykle u dołu jest trójkąt a w nim liczba od 1 do 7. 
 Pomyślałby kto że jedna liczba może mieć tak wielkie znaczenie dla naszego zdrowia. Większość butelek (tańszych lub jak kto woli zwykłych) wód mineralnych jest oznaczona cyfrą 1  a tam znajdziemy np. Ftalany "sole i estry kwasu ftalowego. Są m.in. stosowane do produkcji żywic ftalanowo-glicerynowych (tzw. gliftali), które stanowią bazę dla lakierów i farb ftalowych, klejów (syntetyczna guma arabska) oraz niektórych laminatów", istnieją obawy że mają negatywny wpływ na zdrowie. Zwiększają ryzyko zachorowań na astmę, zmieniają działanie hormonów, prowadzą do uszkodzeń układu nerwowego u dzieci.  Plastików oznaczonych numerem 1 absolutnie nie możemy ponownie używać i podgrzewać. 
Najbezpieczniejsze dla naszego zdrowia są opakowania z symbolami 2 oraz 5 

Jeśli jednak nie jesteś skazany na plastik to wybieraj szkło. Chyba nie chcesz być częścią wielkiej pacyficznej plamy śmieci?
 Jak wygląda to w moim życiu codziennym? Otóż mam jedną butelkę z nr 5 której używam blisko od roku. W domu mam skrzynkę wody w szklanych butelkach i codziennie zabieram do pracy swój plastik ale przelewany ze szkła.  Jeśli taka metoda Ci nie odpowiada, wybierz bidony/butelki z filtrem do których możesz lać kranówę. Mi taka woda najzwyczajniej w świecie nie smakuje. W domu korzystam z filtra przed wlaniem wody do czajnika ale to z powodu kamienia w wodzie. Dzięki filtrowi czyszczę czajnik raz w tygodniu a nie codziennie jak  wcześniej. 

Detale
Życie zero waste jest bardzo trudne ale kto powiedział że musimy postrzegać wszystko jako czarne i białe? Lepiej robić cokolwiek iż nie robić nic. Niech to będzie szare ale będzie jakieś.
Jak wielkim dla Ciebie problemem jest kupić słomkę do napoi metalową lub papierową zamiast plastikowej?
Jak wielką różnicę widzisz między plastikowym a drewnianym uchwytem szczoteczki do zębów?
Czy tak ciężko jest wyłożyć na taśmę sklepową owoce i warzywa sauté ? przecież i tak je umyjesz lub obierzesz. Jeśli natomiast jest Ci ciężko to zrób sobie zestaw tasiek ( ze śląskiego reklamówka) z materiału. Jedna do pieczywa, jedna do ziemniaków itd.


Jednym z powodów dlaczego ja zaczęłam przykładać większą uwagę do tego ile i jakie śmieci produkuję to przeprowadzka.. dziwne? już śpieszę tłumaczyć. W Polsce wraz z czynszem opłacałam wywóz śmieci. Opłaty były dwie. Wybierali je lokatorzy. U mnie w budynku wybrano większą opłatę  za śmieci "niesegregowane" czyli wrzucało się wszystko do jednego wora. Codziennie przed pracą wynosiło się taki 20l wór i tyle w temacie. 
W Niemczech, gdzie mieszkam od 3 lat, sprawa nie jest taka prosta. Właściciele domów wymuszają na nas segregację. Jest opłata za śmieci segregowane i tylko takie są dopuszczalne. Jest jeden kubeł na ...hmm ... resztki bio, opakowania, różne śmieci które nie są papierem, puszką, szkłem. Do niego zmieści się jednorazowo max 10l i jest specjalny kluczyk z czytnikiem. Na rok możesz 40 razy użyć klucza bezpłatnie. Jeśli będziesz produkował śmieci jak szalony i nadużyjesz czytnika to dowalą Ci sporą opłatę. Jak masz pecha to i sąsiad Cię sprawdzi i upomni że oooooo szajse das najn! Ale czy to problem ? raczej nie choć przy małym metrażu ciężko umieścić 5 śmietników. Jeden na papier drugi na resztki jedzenia, trzeci na puszki, czwarty na szkło i piąty na kartony po mleku. Każdy ma swoje metody, u mnie jest jeden śmietnik na resztki jedzenia a pozostałe nie śmierdzące, nie cieknące i nie brudzące rzeczy trzymam pod zlewem i segreguję w dniu sprzątania czyli zwykle w sobotę.  Czy mi to przeszkadza lub jakoś uwiera? Nie specjalnie.
A dla tych którzy twierdzą że po te nasze segregowane odpady przyjeżdża jedna śmieciarka i i tak w niej się wszystko miesza to taki njus .... te śmieciarki mają w środku przegródki !
 Post ma na celu uruchomienia w Twojej głowie trybika. Możliwości jest wiele są np. szampony w kostkach, kubeczki menstruacyjne, używanie paragonów do sporządzania notatek i wiele innych. To w jaki sposób przyczynisz się do ulepszania świata zależy tylko od Ciebie. Wiele na ten temat znajdziesz na you tube, instagram-ie i facebooku, wystarczy wpisać zero weste.

kup za dużo, resztę wyrzuć !

Każdy z nas czasem idzie na zakupy w najmniej odpowiednim momencie czyli na pełnym głodzie. Ciasteczka ? o tak! zjem zaraz! świeże pachnące bułeczki, ser w promocji a na jutro cebula  bo przypomniał mi się smak dzieciństwa i zupa cebulowa... a po jutrze zrobię pierogi! 



Wracasz do domu napchany ciastkami. Uciskasz w lodówce kilogramy sera a w szafce pod zlewem worek cebuli. 
Następnego dnia jednak wracasz z pracy urobiony po pachy i nie masz ochoty stać przy garach. Robisz szybko spaghetti a wieczorem wstawisz na zupę cebulową. Przychodzi wieczór i zaraz czas na kąpiel, trzeba ogarnąć śniadanie do pracy i kłaść się spać bo o 4:30 pobudka. 
Kolejnego dnia dojadasz wczorajszy makaron z sosem a na zapach cebuli nie masz najmniejszej ochoty. Jest środa więc chcesz doczekać do piątku by tylko odhaczyć kolejny przepracowany tydzień a w weekend pożyć. Zostało jeszcze sera na pierogi. Nie powinien się zepsuć.Mija kilka dni. Zupa cebulowa to tylko wspomnienie a ser na pierogi przeterminowany. Banalna sytuacja, ale zdarza nam się bardzo często. A przecież nie po to pracujemy by wyrzucać ciężko zarobione pieniądze. Jak więc możemy temu zaradzić ?Możemy codziennie jadać w barach i restauracjach. Myślę jednak że nie każdego na to stać.Ja wybrałam opcję dość denerwującą, jako że lubię robić zapasy. Jestem typem który nie lubi jak mu czegoś brakuje jednak o wiele bardziej nie lubię wyrzucać pieniędzy. Dlatego też zakupy robię po posiłku a nie z ssaniem w żołądku.  Planuję najbliższe trzy dni i każdy posiłek. Gotuję więcej i mrożę aby w każdej chwili móc wyciągnąć coś z zamrażalki. Jeśli mam 4 litrowy garnek zupy a smaka na coś innego to sorry ale muszę obejść się smakiem i zadowolić swoje podniebienie zupą. Nie chodzę na zakupy w pośpiechu. Staram się zawsze dokładnie zobaczyć to co kupuję a szczególnie owoce i warzywa. Jeśli coś leży obok produktu z pleśnią to możemy być pewni że nasz produkt również posiada pleśń której być może jeszcze nie widać ale pojawi się po 1- 2 dniach. Jeśli już jest nawet maleńka kropeczka pleśni a marchewka ostatnia w skrzynce to nie kupuj. Nie myśl że wykroisz zepsuty kawałek a resztę zjesz. Marchewka z odciętą pleśnią jest tak samo nie zdrowa i rakotwórcza jak ten kawałek który odciąłeś!


Jeśli już zapędziłeś się na tyle w zakupach że lodówka pęka w szwach a jesteś pewien że nie przejesz lub nad koszykiem z owocami zaczyna roić się od muszek owocówek to pamiętaj, są jeszcze inne możliwości a kosz na śmieci to ostateczność. W budynku w którym mieszkam mamy dość fajną niepisaną umowę, sąsiedzi po prostu dzwonią do drzwi i pytają czy lubisz, masz ochotę, czy dasz radę przejeść np. kilogram winogron bo oni nie zjedzą a kupili za dużo. Ja zawsze biorę i nie dla tego że jestem pazerna albo że jak dają to trzeba brać. Ja biorę i choćbym miała się porzygać to zjem z obawy że inni może nie wezmą a sąsiadka wyrzuci. Jeśli natomiast nie masz takich sąsiadów albo mieszkasz na wsi a do sąsiada masz kilometr to jadąc do miasta zabierz to ze sobą. Myślę że gdzieś niedaleko są restauracje, knajpy, puby czy stołówki które wspomagają akcję "społeczna lodówka" z której może brać każdy, jeśli nie ma to oddaj to do domu społecznego, sierocińca czy nawet do schroniska ale nie wyrzucaj do śmieci!Oczywiście tytuł posta to sarkazm ale mam wrażenie że tego oczekują od nas dyskonty. Masz ułatwiać im wzbogacanie się. Dla Ciebie co chwila odgrzewają bułki w piecach byś mógł poczuć zapach świeżego pieczywa i byś stał się głodny. Dla Ciebie smarują woskiem jabłka żeby świeciły z daleka jak światełka na choince. Dla Ciebie organizują akcje XXXXXL gouda, kup bo przecież warto, nie ważne że jak przeczytasz etykietę to zrozumiesz że to co jesz, nigdy nawet koło sera nie leżało. Szanuj swoje zdrowie i czasem pomyśl czy nie lepiej kupić 100gram dobrej jakości produktu niż 1 kilogram czegoś co powstało z odpadków lub czegoś co zostało wymieszane z wodą lub tłuszczem tylko po to byś się skusił i napędzał popyt.